Penang – to wyspa przy płn-zachodnim wybrzeżu Malezji. Największym miastem jest Gorgetown -pierwsze kolonialne miasto z czasów kolonizacji angielskiej. W celu zapoznania się z wyspą oraz dla aklimatyzacji i zwalczenia jet laga zostajemy tutaj na 3 dni. Hotel wybieramy przy plaży Tanjung Bungah. Temperatura ok. 32°C, więc to miła odmiana po wyjeździe z zimowej Polski (zapowiadają mrozy do -20°C).
Hotel od lotniska dzieli odległość ok. 23 km. Do wyboru mamy tani autobus nr 102, ale jedzie ok. 2 godz., taxi za 105 RM (7 os.) lub Grab taxi za 40 RM. Wybór oczywisty – kupujemy kartę SIM za 40 RM i płacimy za zamówioną przez aplikację Grab (azjatycki odpowiednik Ubera) 7 osobową „taksówkę” 40 RM. Po ok. 40 min. jesteśmy w hotelu. Czas na odpoczynek.
Ale nie przyjechaliśmy tu na „plażing” (Egipt bliżej), tylko na poznanie nowego. Pierwsza wyprawa – to Ogród Botaniczny. Dojazd z hotelu z pomocą Grab taxi za 10 RM.Ogród jest znany ze swojej zieleni z różnorodną florą i fauną. Niektóre z rzadkich i specjalnych roślin, które można spotkać w ogrodzie, to duże korzenie drzewa Sengkuang, drzewo Cannon Ball czyli czerpnia gujańska (wiki) z „kulkami armatnimi” zwisającymi z pni drzew, palma Pinang, czarna lilia i drzewo świecy. Są też bezczelne małpy makaki i wiewiórki Black Giant.
Następnie zwiedziliśmy Dhammikarama Burmese Buddhist Temple – jest to jedna z niewielu buddyjskich świątyń birmańskich poza Myanmar. Jest bardzo widowiskowa i kolorowa.
Naprzeciwko – przez ulicę znajduję się druga znana świątynia Georgetown – Wat Chayamangkalaram Thai Buddhist Temple. Jest to świątynia tajska z leżącym Buddą i piękną „ozłoconą” pagodą. Niestety czynna była tylko do 18.00, więc nie zwiedziliśmy jej w środku. Lecz i widoki z zewnątrz robą wrażenie.
Następnego dnia postanowiliśmy obejrzeć to z czego Georgetown jest najbardziej znane, czyli Street Art. Łapiemy Grab taxi z hotelu i do centrum dojeżdżamy za 15 RM. Spacer główną ulicą starego miasta (China Town) owocuje widokami następnych świątyń.
Ale oto ukazuje się pierwszy, jeden z celów naszej wizyty a potem następne:
Pokazałem tylko najbardziej znane murale ale jest ich znacznie więcej.
Zwiedziliśmy jeszcze Lim Jetty – jedną z pływających wiosek klanowych. Są to kompletne wioski na szczudłach nad wodą, gdzie żyją chińskie klany. W XIX wieku wielu chińskich imigrantów przybyło do Malezji. Aby zwiększyć swoje szanse, utworzono klany, aby razem mogły przetrwać w nowym środowisku. Małe wioski charakteryzują się dawnymi tradycjami i zwyczajami, od świec przed drzwiami, aż po świątynie modlitewne wewnątrz domu. W sumie jest sześć takich wiosek, w każdej wiosce żyje jeden klan, a każda wioska ma własną świątynię. Domy zbudowane są ze specjalnego rodzaju drewna, dzięki czemu są odporne na wpływy wody morskiej.
Na tym w zasadzie skończyliśmy zwiedzanie wyspy Penang. Jutro ranna pobudka o godz. 03:30 i o 07:05 wylot na Borneo.
Penang na krótko odwiedziliśmy jeszcze w drodze powrotnej. Pojechaliśmy wtedy do Food Center w Queensbay Mall. Nie pisałem jeszcze tutaj, iż Penang słynie ze wspaniałej kuchni przy tym niedrogiej. W tym Food Center upewniliśmy się o tym szczególnie.
Trasa zwiedzania na wyspie Penang.